Hej Dziewczyny! Wiem, że produkty do makijażu umieszczane w pudełkach-niespodziankach to temat bardzo trudny i wymagający ogromnego skupienia, ale … ja naprawdę lubię ryzyko! Myśląc o kosmetykach kolorowych w trakcie komponowania piątej edycji byHUSHAAABYE oraz okresie, w którym skóra mocno traci na blasku od razu w mojej głowie zrodził się pomysł rozświetlacza. Łącząc ten pomysł z moimi osobistymi doświadczeniami z marką AFFECT wiedziałam, że nie może się to skończyć inaczej – podjęłam z zespołem PURE BEAUTY rękawicę i udało się! Dzięki temu wspólnie mamy szansę poznać dziś trzy wspaniałe ROZŚWIETLACZE DO TWARZY AFFECT SHINE ON. Achh, jakie one są piękne!
SHINE BRIGHT LIKE A…
O mojej miłości do marki AFFECT rozpisywałam się już wielokrotnie, ale raz jeszcze muszę podkreślić kilka jej zalet. Testowałam naprawdę niezliczone produkty tej firmy od palet cieni, palet do twarzy, tuszu do rzęs, kremowych róży i bronzerów aż na szminkach kończąc, dzięki czemu wyrobiłam sobie naprawdę solidną opinię. Jakość tych kosmetyków nie zawiodła mnie nigdy, dlatego za każdym razem, gdy AFFECT pojawia się w PURE BEAUTY BOXnie mogę się doczekać nowości. Same rozumiecie, że przy tworzeniu byHUSHAAABYE#5 i próbie wskazania jakiejś firmy makijażowej pierwszą myślą, jaka pojawiła się w mojej głowie było … oczywiście, że AFFECT!
Cudowna pigmentacja, trwałość, naprawdę ładne i solidne opakowania, a do tego ceny, które nie zwalają z nóg sprawiają, że z przyjemnością do niej wracam i mam nadzieję, że po dzisiejszym wpisie podejdziecie do niej z równie wielkim entuzjazmem co ja. W pudełku byHUSHAAABYE#5 każda z Was znalazła jeden z trzech losowo wybranych ROZŚWIETLACZY DO TWARZY SHINE ON, które achhh… rozkochują od pierwszego wejrzenia! Spójrzcie tylko na dbałość o detale i tłoczenie tych kosmetyków, na jakość opakowania i tę niesamowitą pigmentację. Kiedy po raz pierwszy chwyciłam je w swoje ręce dosłownie oniemiałam z radości. Uważam, że są po prostu przepiękne, ale to jak wyglądają na skórze jest po prostu niesamowite. W pudełku mogłyście trafić na jeden z trzech kolorów: 01 DIAMOND WATER skrzący milionem srebrzysto-diamentowych drobinek, 02 VIVA GLOW o szampańsko-złotym wykończeniu i 03 GOLDEN HOUR, czyli prawdziwe, szlachetne złoto mieniące się w słońcu, jak najpiękniejsza biżuteria! Niezależnie od tego, na który odcień traficie w swoim pudełku jestem przekonana, że zrobi na Was ogromne wrażenie. To, co osobiście zaskoczyło mnie najbardziej to fakt, że pigmentacja jest niezwykle intensywna i dosłownie jedno muśnięcie pędzla wystarczy, żeby uzyskać efekt tafli. No i właśnie tu zgrabnie zahaczyłam już o sposób, w jaki te rozświetlacze wyglądają na skórze. Wielu osobom tego typu kosmetyki kojarzą się z tanim, często brokatowym efektem i nieestetycznym odcięciem względem innych produktów. W przypadku rozwiązań AFFECT nie ma w ogóle mowy o czymś takim! Drobinki miki są zmielone tak mocno i tak dokładnie, że po nałożeniu rozświetlacza na wybraną partię skóry uzyskacie efekt tafli lub tzw. mokrej skóry. Moje dwa kolory DIAMOND WATER oraz VIVA GLOW rozkochały mnie w sobie od pierwszego użycia i od tamtej pory naprzemiennie używam ich codziennie.
NIE TYLKO KOŚCI POLICZKOWE?
No dobrze, ale co z osobami, które nigdy nie miały styczności z rozświetlaczami i nie bardzo wiedzą, co z nimi zrobić? Przede wszystkim… nie bać się i spróbować pobawić! 🙂 Ja też kiedyś stroniłam od tego typu rozwiązań, ale z wiekiem (niestety) pokochałam za sposób, w jaki budzą moją cerę do życia. Wypróbujcie je na kościach policzkowych, jako cień do powiek, na łuk kupidyna, czubek nosa lub delikatnie pod łuk brwiowy. Jestem pewna, że każda z Was znajdzie na nie swój ulubiony sposób. Ja rozświetlacze stosuję przede wszystkim na kości policzkowe oraz powieki, dzięki czemu ten sam kolor pięknie zgrywa się z resztą makijażu. Tego typu kosmetyk możecie stosować również … do ciała. Jeśli szykuje Wam się wesele czy większa impreza spróbujcie użyć go na szyję i dekolt – dla bardziej odważnych polecam zeskrobać odrobinę produktu i dodać do balsamu lub mgiełki do włosów. Efekt będzie naprawdę oszałamiający.
Zachęcam Was do testowania tego rozświetlacza na kilka sposobów – bawcie się, próbujcie nowych rozwiązań, a kto wie… może to właśnie to on stanie się Waszym hitem? Trzymam za to kciuki! Widzimy się już niebawem w kolejnym wpisie, a tymczasem ja czekam na Wasze wrażenia oraz komentarze.
Ściskam mocno,
Justyna
Dodaj komentarz
Komentarze na naszym blogu pochodzą tylko od zalogowanych użytkowników.
Po zatwierdzeniu wyświetlamy zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.