Poznaj Pure Beauty Boxa
Włosy

PREBIOTYCZNA ROZGRZEWAJĄCA WCIERKA DO SKÓRY GŁOWY – recenzja Mariny.

Nasze piękno niewątpliwie zaczyna się od środka. Jest głęboko ukryte i niedostępne dla ludzkiego oka. Jest również piękno zewnętrzne, o które niewątpliwie warto odpowiednio zadbać. W końcu skądś wzięło się powiedzenie „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Zresztą My, kobietki, gdy czujemy się piękne na zewnątrz to i wewnątrz uzyskujemy wtedy dobre samopoczucie i wewnętrzną równowagę.


Dziś zatem poruszymy tematykę włosową. Wraz z naszą twarzą to właśnie włosy są na pierwszym planie podczas pierwszego spojrzenia. Odkąd pamiętam przez większość mojego życia mam długie włosy. Są one w odcieniach ciemnego brązu, który rozjaśniam pasemkami. Jest ich sporo, lecz są dosyć cienkie i na co dzień zmagam się z dwoma dosyć uciążliwymi problemami. Jednym z nich jest nadmierne przetłuszczanie się, a drugim – wypadanie. Codzienne mycie włosów i patrzenie na to, jak za każdym razem szczotka jest pełna włosów nie jest niczym przyjemnym. Żyjemy w XXI wieku i skoro jest problem, to są możliwości znalezienia ich rozwiązania.

Przemysł kosmetyczny wciąż się rozwija, a zatem mamy naprawdę sporo możliwości aby odpowiednio zadbać o swoje włosy. Od jakiegoś czasu dzięki pudełku od PURE BEAUTY SILENT NIGHT miałam okazję poznać pewien produkt, o którym za chwilę Wam opowiem kilka słów.

Markę znam nie od dziś i bardzo ją lubię. VIANEK ceniony jest przede wszystkim za swoją naturalność i różnorodność. Marka łączy w sobie bogactwo naturalnych składników, różnorodność zastosowań i piękną grafikę. Linia VIANEK HAIR CAIR to linia kosmetyków przeznaczonych do włosowej pielęgnacji. Jest to również produkt prebiotyczny. Najważniejszym składnikiem tej serii jest inulina – wyjątkowy prebiotyk stymulujący rozwój bakterii w mikrobiomie naszej skóry. Nawilża, odżywia i wzmacnia włosy, jak i skórę całego ciała.

PREBIOTYCZNA ROZGRZEWAJĄCA WCIERKA DO SKÓRY GŁOWY to produkt, w którym znajduje się aż 94% składników naturalnych. Samo opakowanie, jak i cała seria prebiotyczna, została utrzymana w jednym stylu. Plastikowe, przyciemnione z piękną etykietą. Kolory utrzymane w zieleniach i niebieskościach przypominają niebo z wieloma planetami. Istne dzieło sztuki. Mnie, jako srokę, zdecydowanie przyciąga. Pojemność to 150 ml. Samo opakowanie jest dosyć poręczne i bezproblemowo zmieści się do kosmetyczki, nawet tej podróżnej. Do aplikacji służy nam atomizer typu „klik”, który posiada wysuniętą końcówkę. Pozwala to na precyzyjną aplikację. Na spory plus jest również plastikowe zabezpieczenie, co daje pewność że produkt nam się samoistnie nie wyleje. Konsystencja jest dosyć rzadka. Wcierka właściwie nie ma koloru, a jej zapach zdecydowanie nawołuje do natury. Znajdziemy tu moc naturalnych ziół. Sercem jest inulina, o której już wcześniej wspominałam. Kofeina, ekstrakty z brzozy, rozmarynu i kozieradki stymulują cebulki włosów do wzrostu i jednocześnie poprawiają ich kondycję. Bardzo ważne jest również odpowiednie nawilżenie i za to odpowiedzialny jest kompleks aminokwasów.

Co do aplikacji to wg zaleceń producenta optymalne są 2-3 razy w tygodniu. Ja najczęściej stosowałam ten zabieg w luźniejsze dni, u mnie to środy i soboty. Na suchą skórę głowy za pomocą atomizera nanosiłam wcierkę. Po czym ważne jest rozczesanie włosów i porządne wmasowanie produktu w skórę głowy. Jednocześnie wykonujemy relaksujący masaż i pobudzamy nasze cebulki włosów do działania. W efekcie, podczas trzymania produktu na głowie, odczuwamy efekt rozgrzewający. Momentami jest to również mrowienie co jest naturalnym procesem. Dla lepszego efektu nakładam również czepek i niekiedy czuje się jakbym była w saunie.

Czy zauważyłam jakieś efekty? Owszem, po ok. 5 tygodniach regularnego stosowania zauważyłam znaczną poprawę kondycji moich włosów. Mniej się przetłuszczają i ich wypadanie jest nieco zredukowane. Sam zabieg jest chwilą tylko dla mnie. Można poczuć się jak w spa. Co do wzrostu włosów jest to zbyt krótki czas, aby jednoznacznie powiedzieć, że kosmetyk na ten proces wpłynął. Myślę jednak, że przy dłuższym regularnym stosowaniu możemy liczyć na przypływ baby hair. To jak, skusicie się na wypróbowanie tego produktu?

——————————————

O autorce tekstu:

Marina – od ponad pięciu lat jestem autorką bloga marusitestowanie o tematyce beauty&lifestyle.

Niepoprawna romantyczka i mól książkowy. Z zawodu dziennikarka, z zamiłowania – księgowa. Taka o to mieszanka wybuchowa 😉